-Dzień dobry, młoda damo. Ty pewnie jesteś Melody Nelson? -pyta uprzejmie a jej uśmiech się powiększa gdy wzrokiem przegląda moje papiery.
-Tak -odpowiadam nieco ciszej.
-Proszę -wręcza mi stos podbitych przez nią kartek. Cicho jej dziękuję i już zmierzam do wyjścia gdy przypominam sobie, że nie mam planu.
-Przepraszam -mówię a kobieta ponownie wychyla swój wzrok zza kontuaru.
-Mogłabym prosić o plan? -pytam.
-Oczywiście! -odzywa się po chwili ciszy radosnym głosem. Wstaje z krzesła i podchodzi do niewielkiej szafki, która idealnie pasuje do reszty mebli w tym pokoju. Po niecałych 3 minutach podchodzi do mnie i wręcza mój plan zajęć, życząc mi miłego dnia. Dziękuję jej i natychmiast udaję się na poszukiwania mojej sali. Byłoby to o wiele łatwiejsze gdyby ta szkoła nie była tak przerażająco wielka!
-Przepraszam! -krzyczę gdy czuję, że właśnie na kimś leżę. Kurwa.
-Naprawdę nie chciałam -mówię i pośpiesznie wstaję z osoby którą właśnie poturbowałam. Spoglądam w górę i widzę chłopaka z burzą kasztanowych loków na głowie. Jego oczy są głęboko zielone a jego ciało pokryte jest tatuażami i wszelkimi, ohydnymi kolczykami. Odsuwam się od chłopaka i jak najszybciej próbuję go ominąć. Nie chcę mieć zbyt wiele do czynienia z takim typem osoby jaką jest, ani żadnych innych kłopotów. Zanim odchodzę chłopak chwyta mnie w talii i stanowczo do siebie przyciąga.
-Zostaw mnie -mówię przez zaciśnięte zęby.
-Zostaw ją Styles. Ona nie jest w twoim typie -odpowiada osoba stojąca tuż za nim. Wyglądam przez jego ramię i widzę chłopaka o nieco ciemniejszej karnacji, ciemniejszych włosach i czekoladowych oczach. Jego ciało również pokryte jest tatuażami i piercingiem, ale w mniejszej ilości.
-Pieprz się Malik -odpowiada z cwanym uśmieszkiem. Chłopak mnie puszcza i delikatnie zwilża wargi. Odsuwam się na bezpieczną odległość i czuję jak do kogoś dobijam. Odwracam się za siebie i widzę niebieskookiego blondyna, który posyła mi współczujące spojrzenie. Cicho go przepraszam i wracam wzrokiem na chłopaka stojącego przede mną. Zauważam, że już nie stoi tak daleko ode mnie. Jest bliżej. Delikatnie pochyla się nad moim uchem a przez moje ciało przebiegają dreszcze.
-Jeszcze się zobaczymy, kochanie -mówi po czym odwraca się i kieruje się ze swoimi kolegami w stronę wyjścia zostawiając mnie kompletnie oszołomioną.